W moim odczuciu nie ma nic gorszego niż praca z kimś, kogo szczerze się nie lubi i kogo najchętniej nie oglądałoby się na oczy. Z chęcią pozbyłbym się ze swojego zakładu pracy swojego bezpośredniego przełożonego, pana Waldemara, jednak jako osoba mu podległa nie mogę zrobić nic, co poprawiłoby jakkolwiek moją pozycję. Złożenie oficjalnej skargi nie ma większego sensu, bo pan Waldemar jest dobrym kolegą właściciela firmy i na pewno to ja prędzej zostałbym zwolniony, niż pracodawca pozbył się pana Waldka.
Pan Waldemar od dłuższego czasu pracuje jako specjalista ds. zaopatrzenia Poznań, a ja, jako zwykły zaopatrzeniowiec jestem jego podwładnym. Nasze relacje były napięte już od pierwszego dnia pracy, kiedy to otwarcie powiedziałem swojemu przełożonemu co mi się nie podoba w firmie i co moim zdaniem powinno zostać zmienione. Pan Waldemar uznał to oczywiście jako przytyk do swojej osoby i od tego czasu postanowił traktować mnie z góry, na co ja nie pozostałem obojętny. Nie ma między nami otwartej wojny, ale nasze wzajemne stosunki dalekie są od ideału.
Gdy tylko mogę schodzę panu Waldkowi z drogi, a i on zachowuje się wobec mnie podobnie. Bardzo często w naszych kontaktach pośredniczą inne osoby z firmy, i to nam niezmiernie odpowiada. Gdyby nie przełożony, którego nie cierpię, moja praca byłaby całkiem ciekawa i przyjemna, a tak wszystkie radości przysłania mi gorycz współpracy z kimś, kogo nie lubię.