Na jutrzejszą rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko specjalisty ds. zaopatrzenia mam zamiar wybrać się dużo, dużo wcześniej niż powinienem, bo jak znam życie po drodze na pewno zdarzy się kilka rzeczy, które przy normalnej porze wyjścia z domu spowodowałyby duże spóźnienie i raz na zawsze przekreśliły moje szanse na pracę. Jeśli, o dziwo, nie wydarzy się nic niezwykłego, dojadę firmy dużo, dużo wcześniej i po prostu sobie poczekam.
Doświadczenie nauczyło mnie, że gdy bardzo się spieszę i zależy mi na czasie to zawsze wydarzy się coś, co na dobre zepsuje mi wszystkie plany. Aby potwierdzić moje słowa wystarczy przytoczyć przykład z zeszłego roku, kiedy to w końcu umówiłem się na egzamin na prawo jazdy. Egzamin miałem rozpocząć o godzinie 10.00, a jako, że do WORDu mam zaledwie dwa przystanki tramwajem to wyszedłem z mieszkania o 9.30. Niestety, na krótkim odcinku dzielącym mój przystanek z WORDem zepsuł się tramwaj i to tak porządnie, że nie chciały się otworzyć żadne drzwi. Wywarzani czy ręczne otwieranie nic nie dało, pomógł dopiero przyjazd straży pożarnej. Przez nieoczekiwane zepsucie tramwaju nie dotarłem na egzamin na czas, przez co przepadł mi termin i pieniądze. Gdy drugim razem wybrałem się na egzamin wyszedłem z domu dużo, dużo wcześniej i tym razem nie dość, że dotarłem do WORDu na czas, to jeszcze zdałem egzamin.
Sami widzicie, że moje powodzenie w rozmowie zależy od czasu, jaki wygospodaruję na dojazd. Skoro dojadę do firmy dużo wcześniej, to praca specjalisty na pewno będzie moja, specjalista ds. zaopatrzenia Sosnowiec.